XXXII rajd "szlakiem naszej historii"
Chętni z naszej klasy spotkali się 22 kwietnia 2017 roku w sobotę o godzinie 9:00 na parkingu przed szkołą, aby pojechać na rajd historyczny. Kiedy przyszła nasza Pani wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w stronę Magdalenki.
Gdy przyjechaliśmy, zapisaliśmy się na rajd. Byliśmy 24 patrolem. Najpierw poszliśmy obejrzeć rzeczy jakimi dysponowali żołnierze Rosji cesarskiej. Znajdowały się tam różnego rodzaju bomby. Był też karabin z bagnetem i potykacze. Były to metalowe gwiazdki, które jak się rzuci to zawsze stają kolcem do góry. Pan, który stał przy tym stanowisku, powiedział nam co to są nieśmiertelniki i do czego służyły. Były to metalowe blaszki na których było wytłoczone imię i nazwisko żołnierza, a gdy zginął wiadomo było kto to jest.
Następnie poszliśmy do punktu, który znajdował się na skrzyżowaniu ul. Słonecznej z ul. Jeża. Na tym stanowisku także leżał karabin, ale miał inny bagnet. Pan, który stał przy tym punkcie powiedział nam o tym że idąc tu na pewno widzieliśmy przy naj mniej kilka dołków. Dowiedzieliśmy się od niego, że to są pozostałości po ziemiankach w, których mieszkali żołnierze niemieccy. Pokazał nam też zdjęcia armat o nie typowym kalibrze 77mm. Armaty te miały taki rozmiar lufy aby w przypadku gdyby armia rosyjska zdoła je zabrać byłyby dla niej nieużyteczne, gdyż nie mieli pocisków o tej wielkości.
Trzecim naszym punktem było miejsce, w którym rozstrzelano trzech braci Końskich. Zostali oni zdradzeni przez jednego z kompanów przez co dostali się w ręce Niemców. Miejsce to upamiętnia brzozowy krzyż.
Ostatnim naszym punktem była kapliczka, którą zbudowano w podzięce Matce Boskiej za ocalenie mieszkańców wsi Słomin. Na ulicy gdzie ona stoi w 1944 spotkali się powstańcy warszawscy i oddział niemiecki. Powstańcy zaczęli strzelać i rozpoczęła się bitwa. Niemcy szukali sprawców więc zebrali całą wieś, ale na szczęście był jeden pan, który znał język niemiecki i wytłumaczy, że zebrani mieszkańcy nie mają z tym nic wspólnego i że to byli powstańcy. Niemcy nie rozstrzelali mieszkańców dlatego to miejsce nazywa się miejscem cudownego ocalenia.
Po rajdzie czekało na nas ognisko. Gdy zjedliśmy kiełbaski i grochówkę napisaliśmy krótkie sprawozdanie sprawdzające co zapamiętaliśmy. Na rajdzie byłem pierwszy raz i bardzo mi się podobało. Planuje pojechać na następny, a tym, którzy jeszcze nie byli polecam wybranie się tam w następnym roku, ponieważ można dowiedzieć się wielu ciekawych informacji o naszej lokalnej historii.
Wiktor Prasol 6e
« poprzednia | następna » |
---|